Grupa: Administrator 
Lokalizacja: Polska
Posty: 39015 #617245
Od: 2010-3-24
| 
Justyna Kowalczyk nie zaliczy niedzielnych zawodów PŚ w Davos do udanych. Polka w zawodach biegu sprinterskiego wprawdzie przekroczyła linię mety jako trzecia, ale została przesunięta na ostatnie miejsce.
Sędziowie uznali, że polska mistrzyni olimpijska zajechała drogę rywalce - Amerykance Kikkan Randall. Kowalczyk po tej decyzji nie kryła rozczarowania.
- Tam na mecie, kiedy dowiedziałam się o dyskwalifikacji, po prostu się popłakałam. Rzadko mi się to zdarza - wypowiedź biegaczki cytuje "Przegląd Sportowy".
- Byliśmy u jury i pokazali nam nagranie z boku, gdzie nic nie widać. Na odchodne zapytałam sędziów, czy jest sens przygotowywać się do mistrzostw świata czy będą mnie dyskwalifikować. Bo jeśli tak, to po co tracić czas?
Pierwszy protest, jaki wystosował Polski Związek Narciarski, został odrzucony. W poniedziałek PZN zamierza wystosować drugi protest, tym razem do FIS.
- Sędziowie zepsuli nam dobre humory, ale będziemy dociekać prawdy. Jesteśmy bardzo zawiedzeni - powiedział Rafał Węgrzyn, asystent trenera Wierietielnego.
Sam Wierietielny uważa, że szanse na zmianę decyzji sędziów są niewielkie. - Nie wiem co prawda co osiągniemy naszym protestem, bo może być tak, że koledzy będą bronić kolegów, a w tym wypadku to są praktycznie sami Skandynawowie. Ręka rękę myje - mówi trener Justyny Kowalczyk.
- Jury na tych zawodach podjęło bardzo złą decyzję, ale być może FIS nie będzie chciał się kompromitować i nic możemy nie zdziałać protestując. Teoretycznie pierwotny wynik powinien być przywrócony, ale nie wiem czy tak się stanie - dodał trener Polki.
_________________
Uwaga czytać regulamin. Przypominam że każdy temat ma zawierać date. Za nie przestrzeganie beda kary. |
