Maaskant: jestem wściekły i rozczarowany 09.11.2011 |
![]() Robert Maaskant w poniedziałek przestał pełnić obowiązki szkoleniowca krakowskiej Wisły. Holender o zwolnieniu dowiedział się od właściciela klubu Bogusława Cupiała i jak sam przyznał z początku nie mógł pogodzić się z jego decyzją. - Jestem rozczarowany, ale i wściekły - skomentował rozstanie z krakowskim klubem w wywiadzie udzielonym portalowi orange.pl Były już trener Wisły przyznał w wywiadzie udzielonym "Gazecie Wyborczej", że nie jest przekonany, czy Cupiał zgadzał się z jego zwolnieniem, czy tylko respektował decyzję zarządu. Zdradził również, że sama rozmowa trwała tylko trzy minuty i początkowo nie mógł się z nią pogodzić. - Odparłem, że nie zgadzam się z tą decyzją. Jeśli mieli mnie zwolnić, mogli poczekać do grudnia. Tak byłoby lepiej dla klubu, zawodników i sztabu szkoleniowego. Miałbym możliwość rozwiązania problemów. Piłkarze mi wierzą, sztab mi wierzy, wszyscy w tym klubie mi wierzą - przekonywał na łamach gazety Maaskant. W rozmowie z dziennikarzami portalu orange.pl przyznał natomiast, że jest rozczarowany i wściekły zwolnieniem. - Jestem nie tylko rozczarowany, ale i wściekły. Jako sportowiec chciałem dokończyć swoje dzieło. Władze klubu były zawiedzione porażkami, ale w nas cały czas tkwił duch walki. Wierzyliśmy w obronę mistrzostwa - przyznał Holender. Na łamach "Przeglądu Sportowego" Maaskant wznał natomiast, że nie zamierza w najbliższym czasie pracować w innym klubie, a w przyszłości interesuje go współpraca tylko z drużynami ze ścisłej czołówki. Odniósł się także do pobierania pensji w klubie. - Jeśli mieli odwagę mnie zwolnić, to powinni mieć odwagę spłacić mnie do końca - powiedział były już szkoleniowiec Wisły, który przyznał, że również, iż dostał wyjątkowy prezent od piłkarzy na pożegnanie. - Dali mi łzy w swoich oczach - zakończył Maaskant. |