Gogle uratowały oko Bieleckiego 10.01.2011



Towarzyski mecz Polski z Czechami mógł skończyć się poważną kontuzją dla Karola Bieleckiego (29 l.). Jeden z naszych najlepszych szczypiornistów w trakcie rozgrywanego w Gdyni Turnieju Noworocznego był niemiłosiernie obijany przez rywali Orłów Wenty. Niewiele brakowało, a jeden z reprezentantów Czech uszkodziłby oko Bieleckiego.

Całe szczęście, przed kolejną kontuzją naszego szczypiornistę uchroniły gogle, w których występował na parkiecie w gdyńskiej hali

Nieszczęście było blisko. Aby zatrzymać rozpędzonego Karola Bieleckiego, czescy szczypiorniści często uciekali się do fauli. Jeden z rywali biało-czerwonych Jan Stehlik (26 l.) zaatakował twarz Polaka dłonią, ale plastikowe gogle uratowały "Kolę"; przed urazem. Szczęście opuściło Bieleckiego tylko na chwilę drugiej połowy, kiedy po kontrze Czechów polski rozgrywający dostał z całej siły piłką w twarz.

- Trochę nas przeraziło to uderzenie, w końcówce spotkania Karol jeszcze trochę krwawił - mówił później przestraszony selekcjoner Bogdan Wenta (50 l.). Niewzruszony serią fauli Bielecki na kilka minut usiadł na ławce rezerwowych, ale i tak zdążył rzucić siedem bramek.

- Kilka razy trafiłem i choć nie brakowało też błędów, oceniam mecz pozytywnie. Nie jesteśmy jeszcze w optymalnej formie. Ręka nie jest tak szybka jak powinna i nogi nas nie niosą. Do mistrzostw zostało jeszcze kilka dni - mówił po meczu z Czechami Bielecki.

O tym, jak ważny dla ekipy biało-czerwonych jest zawodnik Rhein-Neckar Löwen świadczą nie tylko wyniki, ale też słowa trenera Wenty. - Karol jest trochę poobijany, ma za sobą ciężki i wyczerpujący sezon w Bundeslidze. W Gdyni było jednak widać jego wartość dla drużyny i wielką chęć do gry - chwalił Bieleckiego Wenta, który w Szwecji liczy na wielką formę swojego zawodnika.


  PRZEJDŹ NA FORUM